Jak wytrzymać z facetem 14 godzin za kółkiem

Ostatnie dni sierpnia zaskoczyły mnie nieplanowanym wyjazdem. Ale nie, że byłam z tego powodu nieszczęśliwa… Co to, to nie! Chociaż muszę przyznać, że sama podróż 14-godzinna, była nie lada gratką. Nigdy jeszcze nie jechałam tak daleko, i tak długo samochodem. W dodatku sama prowadziłam auto tyle godzin. Jak wytrzymać ze swoim facetem tyle godzin w samochodzie?

Na pewno wiesz, jak to jest, kiedy prowadzisz samochód, a twój mąż czy chłopak, siedzi obok i co chwilę słyszysz jego setki porad albo uwag na temat twojej jazdy. Kto tego nie zna?!  Dlatego nasza 14- godzinna podróż była dla mnie wyzwaniem nie tylko pod względem odległości, ale i pod względem poziomu stresu i nerwów 😉 🙂

W moim przypadku jest o tyle łatwiej, że mój mąż nie ma prawa jazdy, więc jego wymądrzanie się nie było natrętne- delikatnie mówiąc.

 

14 godzin za kółkiem

 

Na początku jazdy powiedziałam, wprost, że podczas jazdy potrzebuję osoby, która mnie uspokoi, wyciszy. Jesteś taka osobą? Zapytałam. No, nie miał innego wyjścia, musiał powiedzieć, tak 😉 Dodatkowo zarządziłam, że nie ma spania podczas podróży. Ktoś w końcu musi mnie wspierać podczas tych wojaży 🙂  Biorąc pod uwagę, że wynalazki techniczne, nie są jego mocną stroną, kupiłam zwykły atlas samochodowy. Stwierdziłam, że może nam się przydać. Nie myliłam się! Mój mąż miał zajęcie podczas jazdy. Sprawdzał ile nam jeszcze zostało drogi, gdzie teraz jesteśmy itp. itd. · Natknęliśmy się na dosyć spore korki, więc dobrze było mieć mapy przy sobie. Mogliśmy łatwo sprawdzić naszą trasę.

Jedzenie, wiadomo ważna sprawa. Stwierdziliśmy, że nie będziemy zatrzymywać się po drodze w Niemczech na jakieś jedzenie. Jedziemy prosto przed siebie. Oczywiście przystanki na złapanie oddechu i rozprostowanie nóg, były wliczone w czas naszej podróży.

Korki. Tego się nie spodziewaliśmy! Tyle słyszeliśmy dobrego o niemieckich autostradach, a tymczasem… Korek gonił korek. Ciągłe roboty drogowe. Zwężenia pasów… Tiry… Niewiele brakowało do wybuchu nerwów. Pierwszy pękł On. – Nie klnij. Przecież to nic nie zmieni. A jeśli będziemy podkreślać tą sytuację, będziemy czuli się jeszcze gorzej. Ufff… Jakoś daliśmy radę.

 

Przez 14 godzin za kółkiem, staraliśmy się całą tą sytuację obrócić w żart.

 

Stwierdziliśmy, że całe szczęście nie jedziemy tirem, bo wtedy, to dopiero mielibyśmy przechlapane · Jednak, kiedy kres naszej podróży intensywnie się przedłużał, a dzień ustępował nocy, i moje pozytywne podejście zostało wystawione na próbę. Zwłaszcza, że zaczął lać deszcz… Byliśmy na obcej ziemi, po ciemku, w strugach deszczu i jeszcze nie mogliśmy trafić do hotelu.

Mój język zmienił się na bardziej niecenzuralny 😉 😛  No cóż… Zdarza się i najlepszym  😉   – Przecież mieliśmy nie klnąć. Sama mówiłaś. Damy radę i na pewno dotrzemy gdzie trzeba.

Czasami naprawdę wystarczą odpowiednie słowa, albo nawet zwykłe jedno zdanie, aby uwierzyć, że wszystko będzie dobrze.

 

Tak, tak. Po 14 godzinach dotarliśmy. Przestało padać. A widoki, jakie ujrzeliśmy następnego dnia rano, zrekompensowało nam wszelkie niedogodności podróży. Było pięknie  🙂

 

 

Enkhuizen miasteczko w Holandii
Enkhuizen miasteczko w Holandii

 

 

Enkhuizen, piękne i spokojne miasteczko.
Enkhuizen, piękne i spokojne miasteczko w Holandii.

 

 

 

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.

Discover more from Agnes May Life

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading

Scroll to Top