Za oknem jesień, za chwilę…, no może za dłuższą chwilę zima. Jednak już teraz za oknem szybciej robi się ciemno. I na nic to, że przesunęliśmy czas. Dzień skraca się z każda minutą szybciej. Nie martw się jednak! Jedno, co, zawsze podtrzymuje mnie na duchu, to fakt, że od wigilii, dnia będzie przybywać. A na przełomie lutego i marca powinno być już całkiem znośnie.
Więc jak to jest z tymi kilogramami i centymetrami? No jak to jak? Całkiem prosto.
Chłód za oknem
Chłód na dworze i powoduje, ze częściej sięgamy po ciepłe herbaty z cukrem albo gorące kakao. Muszę sama przyznać się do tego, ze gorące kakao lubię i to bardzo. Ale… tak słodkie, że aż sama sobie się dziwię. Bo, na co dzień cukru nie używam. No, może wwyjątkowych sytuacjach. Ale generalnie, to cukrowi mówię NIE!
A jak na dworze zimno, to i z domu wyjść trudniej. Spacer czy inna aktywność fizyczna nie jest już taka przyjemna, jak wiosną czy latem. Deszcz, wiatr… Brrr….! Powinnam napisać, że to przecież nie jest przeszkodą, bo można ubrać się cieplej. Jednak skłamałabym przed sama sobą, bo mi od dawna już wyjście na bieganie jakoś nie wychodzi. Wiem, moją wymówką jest czas, który mknie jak pendolino. I prawdą najprawdziwszą jest też fakt, że najgorzej jest ubrać buty i zwyczajnie wyjść z domu. Potem może być już tylko lepiej. Wiem, co mówię.
Jemy więcej
Tak przyjemne chłodne sałatki teraz ustępują miejsca tym ciepłym potrawom. Bardziej wolimy makarony, ryż czy kasze. No, kasze to samo zdrowie, ale makaronami zdecydowanie nie pogardzę. Chcemy ogrzać się od środka czymś ciepłym. Mniej się ruszamy, jemy więcej. Jaki może być bilans? Tylko dodatni. Dodatni, nie znaczy, że jesteśmy fajniejsze, ale że nasza waga jest na plusie. I po sezonie grzewczym, działa to na nas frustrująco. Bo w czasie zimowego snu nie zwracamy na to uwagi. Herbaty zielone piję litrami. Nie pogardzę tez ostropestem … Lubię ciepłe napoje.
Kiedy mam mniej zajęć, jemy też więcej. Z nudów, aby się czymś zająć. Tak po prostu, bo mamy więcej czasu na rozmyślanie o niebieskich migdałach.
Jest ciemno, wszystko jedno
Ile razy zdarza ci się mówić: Teraz to tylko kocyk, ciepła herbatka i do łóżeczka? Albo: patrz jak już ciemno na dworze? Mi często. Choć mówienie, to jedno. A realizacja tego, to drugie. Moja praca wymaga jednak ode mnie aktywności. Więc najczęściej na gadaniu się kończy. Ale Ty jak często kładziesz się na kanapie i nie robisz nic? Nie twierdzę, że to jest złe. Nierobienie NIC, ma swoje zalety, ale raczej od czasu do czasu. Mrok za oknem nie dodaje nam energii, jak słońce latem. Jesteśmy raczej wolniejsi, bardziej mrukliwi i skorzy do narzekania, że nic nam się nie chce, że znowu wieje i deszcz pada. Szybki wieczór bardziej nastraja nas na spanie, niż do aktywności. Dlatego tak chętnie sięgamy po coś słodkiego- batony, czekolada czy bułka z nutellą. Bo słodkości podnoszą nasz poziom energii, niestety na chwilę. Za to dodatkowych kilogramów i centymetrów dodają nam na stałe. Warto o tym pamiętać, kiedy będziesz sięgała po kolejny słodki baton.
Brak świeżych warzyw i owoców
Cóż… Pomidory w supermarkecie nie smakują jak, te z ogródka. Kolor i zapach nie zachwyca. Ja uwielbiam wąchać pomidory. Ten letni i świeży zapach utwierdza mnie w przekonaniu, że smak ich jest nieziemski. A ogórki też mają wiele do życzenia. No i ceny…! Zimowe ceny pomidorów odstraszają. Przynajmniej mnie. Wiec dostarczamy organizmowi mniej witamin. Mniej witamin, to mniej energii, to mniej potrzebnych składników i minerałów, aby móc dobrze funkcjonować. W związku, z czym kupujemy gotowe surówki konserwowane albo ulepszane wątpliwymi ulepszaczami. Samo zdrowie? Niekoniecznie! Dlatego kupuj mrożonki. Z owoców rób zdrowe koktajle, a z warzyw zupy, albo podsmaż na patelni z ryżem.
Brak witaminy D
Krótsze dni. Mało światła. Na dworze raczej szaro-bura pogoda. Brak energii i chęci. Znasz to? 20 minutowy spacer w słońcu wystarcza, aby w organizmie wytworzyła się wystarczająca ilość tej witaminy w organizmie. Ale jak to zrobić, kiedy za oknem zimny i szary listopad? Dlatego w tym czasie powinniśmy suplementować witaminę D. Jesteśmy ospali i chętniej sięgamy po umilacze w postaci np. czekolady. Jedna czekoladka tu, druga tam. No i mamy trochę więcej w boczku, trochę więcej na wadze. To takie psychologiczne podjadanie żeby poprawić sobie nastrój.
Święta
Na pewno wiesz, co się tu dzieje. Najpierw pichcimy, gotujemy, smażymy… A potem trzeba wszystko zjeść. Najczęściej wszystkiego robimy za dużo. W związku, z czym, szkoda nam wyrzucać jedzenie i wciskamy, a to jeszcze jeden kotlecik, a to jeszcze jeden kawałek ciasta. Ja już chyba od dwóch lat robię zdecydowanie mniej potraw. Dzięki temu mamy jedzenia w wystarczającej ilości. Mimo iż lubię mieć wszystkiego dużo na wigilijnym stole, pracuję nad tym, aby nie przesadzić. Nie chcę czuć się przejedzona i ociężała. Dlatego zwracam uwagę na ilość i jakość jedzenia.
Ale! Wszystko jest dla ludzi. Jedz zdrowo. Ruszaj się i pamiętaj o tym, aby nie dać się jesieni. Dbaj o swoje dobre samopoczucie i ciesz się każdym dniem.