Stała przed lustrem i patrzyła w taflę, która odbijała jej odbicie. Burza rudych włosów i kilka piegów na drobnym nosku i te niebieskie jak niebo oczy… Wróżka patrzyła na siebie w bezruchu, ale z lekkim niepokojem i zmieszaniem. Może stałaby tak jeszcze dużo dłużej, gdyby nie jej kot. Taki niezwykły kot, bo zupełnie wróżkowy i nie podobny do innych kotów.
Co się stało?
– Co się stało? – zapytał – patrzysz w to lustro i wyglądasz na niespokojną? Co tam zobaczyłaś? Czyjąś przyszłość, przeszłość, czy jeszcze coś innego?
Wróżka nie odpowiedziała, ale jej niebieskie oczy zaszkliły się, zupełnie jakby z jej oczu chciały popłynąć łzy.
– No powiedz, bo zaczynam się martwić. Co się stało? Już bardzo dawno nie widziałem Ciebie w takim stanie. Już od kilku dni nie widziałem uśmiechu na Twojej twarzy, a teraz to…
– Szukam… – szepnęła cicho – Szukam… siebie. Spójrz na mnie Moje myśli utknęły w słowach innych ludzi. Moje sny wciąż się kłócą o to, który jest lepszy, ładniejszy. Moje serce szuka wciąż pochwały i uznania. To nie jestem ja!
Kot patrzył na swoją właścicielkę i próbował podążać za jej potokiem słów. Widział jednak, ile niepokoju jest w tej niezwykłej Kobiecie, która każdego dnia daje tyle dobra od siebie innym ludziom. Dziś jednak, coś niezwykłego działo się z wróżką, która zwykle zapalała światło, aby rozświetlać ludziom drogę do ich serc.
– Jak to się mogło stać, kocie? Co się stało? Słyszysz? To moje serce płacze cichutko, jakby nie chciało robić kłopotu. Spójrz na moje włosy, każdy kosmyk wskazuje inny kierunek. Mój oddech jest jakiś płytki, a z moich ust od kilku dni płynie milion słów bez większego znaczenia – patrzyła dalej w lustro i nie mogła sobie przypomnieć, kiedy to się stało? Kiedy pozwoliła, aby ktoś ukradł jej pewność siebie? Jak to się mogło stać? Komu pozwoliła pozbawić jej części swojej duszy?
Brak mocy
Poczuła brak swojej mocy. Poczuła jak ubywa z niej chęć do dalszego życia. Jak dzisiejszy dzień zmienia się w przeszłość, którą kiedyś dźwigała na swoich plecach. Strach, lęk, a w sercu znalazła jeszcze ból, gniew i złość. Czuła, jak każda z tych trucizn sączy jad i ranę w sercu. To się nie mogło wydarzyć. Nie jej! Przecież ona zna wszystkie odpowiedzi. Z oczu popłynęły jej łzy, a z gardła wydobył się krzyk…
Nagle, przerażona otworzyła oczy. Dziwne. Nie stała przed lustrem, a w swoim sercu poczuła spokój. To był sen… Kot siedział obok na łóżku i patrzył w jej niebieskie oczy.
– Wiesz kocie? – mówiła już spokojnie do kota głaszcząc go po grzbiecie – Postanowiłam kiedyś, że będę wierzyła w siebie. Że przestanę spełniać czyjeś oczekiwania i będę szła odważnie przed siebie. Postanowiłam kiedyś, że to ja, nikt inny będę tworzyła swój świat, swoje życie i nie pozwolę innym ludziom decydować o tym, co jest dla mnie dobre. Kiedyś zdecydowałam się iść do przodu i nie oglądać się wstecz. I wiesz, co się stało podczas tej podróży? W moim sercu znalazłam miłość i światło. Kiedy pokochałam siebie, wszystko inne również się zmieniło. Od tamtej pory dużo się nauczyłam i dużo zmieniłam. I tak jest mi dobrze… Dziś jestem szczęśliwa… – jej niebieskie oczy znów sie zaszkliły, tym razem ze szczęścia.
– Prawda kocie? I teraz tak jest dobrze. Jest dobrze… – spojrzała łagodnie, uśmiechając się promiennie do kota, przytulając się do niego.
A wróżkowy kot siedział wciąż obok na jej łóżku i mruczał.
– Tak, jest dobrze. Jest dobrze…