Spotykam wiele kobiet i widzę, jak niektóre z nich wolą trzymać swój gniew, złość, krzywdę. Nawet za cenę swojego życia. Jedna z nich powiedziała do mnie:
– Mam bardzo chore ciało, ale nic nie działa – poczułam ogromny ból i ciężar, jaki niosła w sercu.
– Kto Cię tak skrzywdził? – zapytałam.
Płakała. Mówiła o tym, jak nie pomógł jej psycholog, z którego zrezygnowała. A te wszystkie duchowe metody, to ona ich nie chce.
Czułam, jak jej ciało wołało o pomoc. Jak bardzo pragnęło uwolnić te emocje, na które nie było już siły. Siły było coraz mniej w kobiecie. Tak bardzo bała się tego, co mogła uwolnić. Jej krzywda była tak mocna, że kobieta nie chciała do tego wracać. Nie chciała znaleźć przestrzeni na jej uwolnienie. Nie rozumiała, że czas, aby stanęła mocno w swoim życiu. Żeby odłączyła się od przeszłości, by nie odbierać sobie szansy na uzdrowienie emocji.
Uszanowałam jej wybór.
Nic nie działa, bo Ty nie działasz albo działasz nie tak, jak trzeba
To nie jest tak, że ciało choruje z dnia na dzień. Najpierw pojawiają się sygnały w postaci mniejszych dolegliwości. Kiedy nie zwrócisz na nie uwagi w galimatiasie codzienności – o co, bardzo łatwo, zmieniają się w chorobę.
Zaproponowałam jej bezpieczną praktykę z drzewem, ale kobieta odmówiła. Chciałam żeby ulżyła sobie i swojemu ciału. Nie chciała.
Powiedziała, że pomóc może tylko jej mąż i że to on jest drzewem, na ramieniu którego może wypłakać swoje lęki. Jeden człowiek, czy okaże sie wystarczająco silny dla niej i dla siebie? Może tak. I tak do mnie przyszło, że to egoistyczne żeby tego mężczyznę obarczać wszystkim, z czym kobieta się mierzy każdego dnia, a jednocześnie ucieka.
Wielki opór płynął od kobiety, ale też strach i lęk, o to, co ją czeka w przyszłości. Wiedziałam, że ona już zdecydowała. Wybrała.
Nic nie działa, bo nie chcesz, aby działało
Dlaczego trzymamy się choroby i nie chcemy wyzdrowieć – tak, dobrze czytasz. Czasami ludzie nie chcą wyzdrowieć. Taką podejmują decyzję w podświadomości, ponieważ z tejże choroby czerpią korzyść.
Kobieta dzięki chorobie, otrzymuje tyle wsparcia, zrozumienia, miłości, ile nie otrzymała przez całe swoje życie. Otrzymuje to wszystko, co zostało jej odebrane jako małej dziewczynce. Ktoś, kiedyś bardzo ją skrzywdził i jej wewnętrzne dziecko teraz, jako dorosła kobieta, napełnia się tym, czego nie otrzymała wtedy.
Poczułam by dotknąć jej ramienia. Całe ciało było spięte i skurczone. Płakało razem z kobietą. I choć z jednej strony walczyło, z drugiej strony poczułam zgodę na to, co wybrała kobieta.
Szczęście w nieszczęściu
Bardzo często choroba aktywuje w bliskich więcej zainteresowania, miłości, troski. Osoba chora, czuje się w końcu zauważona, kochana bardziej, czuje się ważna. Dostrzega obecność bliskich jej osób. Kobieta odnalazła szczęście w nieszczęściu. Mimo, że brzmi to paradoksalnie, często tak właśnie bywa.
Krzywda, odrzucenie, żal, złość, uraza czy uczucie gorszości, trzymanie tych emocji, nigdy nie przyniesie Ci spokojnego życia. Zawsze będziesz miała uczucie, że czegoś Ci brakuje, że nie jesteś kompletna. Będziesz działała w schematach, których się nauczyłaś w przeszłości. A emocje do osób, będą wciąż żywe i wciąż będą bolały.
Dlatego, tak ważne jest uwalnianie emocji. Nie po to, żeby zająć miejsce w kolejce u terapeuty. Ale po to, żeby odzyskać spokój i poczuć w końcu ulgę. Tak długo, jak trzymasz nagromadzone emocje, tak długo będziesz walczyła ze sobą, ze światem. Nie musisz wszystkiego uwalniać na raz. Zrób tylko tyle, na ile jesteś dziś gotowa. Na ile masz przestrzeni. Reszta przyjdzie w swoim czasie.
Jak mogę Ci pomóc?
Zacznij od małych kroczków:
1. Dołącz do Porannych wibracji i zaczynaj każdy dzień z pozytywną energią, uwalniając się od negatywnych myśli.
2. Zapisz się na Relaksletter, otrzymasz w prezencie Medytację na stres oraz dawkę pozytywnych wiadomości.
3. Wybierz sesje Uwalnianie emocji, jeśli zależy Ci na szybkim działaniu i efektach. Poprowadzę Cię za rekę, abyś odzyskała wewnętrzny spokój i uwolniła się od natrętnych myśli.